PRO CIVIUM – po co? dla kogo? A dla kogo nie?
Nasza historia zaczęła się w 2018 roku od walki z niewydolnym systemem penitencjarnym i problemem powrotności do przestępstwa osób skazanych. Ważne wyjaśnienie: nikt z nas – ani z ówczesnego, ani z obecnego Zarządu – nigdy nie był w więzieniu. W 95% jesteśmy prawnikami i psychologami, czasem pedagogami. Te 5% to inne zawody.
Zawsze byliśmy i jesteśmy otwarci na pomaganie wszystkim – skazanym również i na przyjmowanie ich w szeregi naszych wolontariuszy, pod warunkiem, że naprawdę chcą się zmienić lub już zmienili.
To nasza skrajna zasada – wierzymy w drugą szansę. Twardo stąpamy jednak po ziemi. Pod naszą opiekę i do współpracy, przyjmujemy wyłącznie tych, którzy na to zasłużyli swoim postępowaniem. Ludzi, którzy dokonali przewartościowania swojego życia i zadośćuczynili społeczeństwu. Jesteśmy w tym ultra zdeterminowani.
Jesteśmy też ultrasami w stosunku do ludzi i organizacji, które – choć głośno mówią o walce z wykluczeniem i dyskryminacją – w praktyce dzielą ludzi na tych bardziej lub mniej zasługujących na inkluzję społeczną.
W Pro Civium nie ma miejsca na dzielenie. Nie udajemy, nie unikamy „babrania się” w kolorach życia, takich jakimi są naprawdę, a nie tylko w tych z ładnego plakatu czy hasła utworzonego za pieniądze. Jesteśmy również ultra przeciwni skrajnościom w osądzaniu, ferowaniu wyroków, czy argumentom w rodzaju “moja inszość ważniejsza od twojej, bo moja”.
W Pro Civium nikt nie otrzymuje wynagrodzenia. Nikt nigdy tu nie zarabiał. Wyjątkiem są wyłącznie projekty finansowane z zewnątrz. W ich ramach zarabiamy za ściśle określone czynności, ale naszą działalność statutową prowadzimy równocześnie, pro bono. Po pracy, po zajęciach na studiach, po wszystkich innych obowiązkach. My też mamy rodziny, dzieci, psy i rybki…
Tylko tak rozumiemy działanie społeczne. Bo gdybyśmy na tym zarabiali, to byłoby to wyłącznie działanie dla pieniędzy i za pieniądze. To jest nasza fundamentalna różnica i zawsze będziemy się tym wyróżniać.
Kim jesteśmy?
Jest nas prawie 70. entuzjastów – w większości osoby z wyższym wykształceniem lub studenci. Często byli praktykanci, w roli dziś, wolontariuszy systemowych.
Komu pomagamy? Obecnie wspieramy prawie sto wieloproblemowych rodzin, kobiety doświadczające przemocy i uzależnień, a także rodziców – ofiary uprowadzeń rodzicielskich ich dzieci. Uczymy też praktycznego zawodu studentów z ponad 30. ośrodków akademickich w Polsce. Każdego dnia nasi doradcy, psycholodzy, prawnicy i pedagodzy udzielają wsparcia osobom, które najbardziej tego potrzebują, często tym najmniej zamożnym. Edukujemy nie tylko po polsku, ale też po ukraińsku i angielsku, również w mediach społecznościowych.
Przyjmujemy sprawy, których inni nie chcą się podjąć. Bo to za dużo roboty, zero poklasku, długo trwają i wymagają ogromnego zaangażowania, a nie przynoszą żadnych wymiernych korzyści.
Dobrze nam z tym, jacy jesteśmy. Jesteśmy z siebie dumni i nie unikamy niczyjego wzroku. Nie musimy tworzyć karkołomnych uzasadnień, dlaczego kogoś wspieramy, a dlaczego nie, bo wspieramy wszystkich, którzy pokazują, że tego wsparcia chcą. Po prostu.
Uczelnie, instytucje i inne podmioty to doceniają, bo z roku na rok, jest ich wokół nas coraz więcej. Podobnie jak wolontariuszy. To ciekawe, bo z ich rekrutacją nigdy nie mieliśmy problemu…
Nawet, gdy próbuje się nas obrazić, ślepo lub bezmyślnie krytykować…










