Egzekucja komornicza – co może, a czego nie może komornik?


Wyobraźmy sobie sytuację: pukają do drzwi, a Ty wiesz, że to nie listonosz. To komornik. Słowo, które wielu z nas budzi lęk – bo od razu mamy w głowie obraz kogoś, kto zabiera wszystko. Ale prawo działa inaczej. Komornik nie jest wolnym strzelcem. Jego zadania, ale też granice, są jasno zapisane w polskim prawie.

Komornik to nie prywatny windykator i nie postać z filmów sensacyjnych. To funkcjonariusz publiczny, działający na podstawie orzeczenia sądu. Zanim zapuka do drzwi, musi istnieć tytuł wykonawczy – czyli na przykład prawomocny wyrok, nakaz zapłaty albo akt notarialny z klauzulą wykonalności. Innymi słowy: nikt nie wysyła komornika „bo tak”.

I kiedy już działa – jego praca nie jest dowolna. Ma narzędzia, ale ma też granice. Ma prawo zająć wynagrodzenie, rachunek bankowy, nieruchomość, a w niektórych sytuacjach nawet ruchomości – sprzęt domowy czy samochód. Ale… prawo bardzo wyraźnie chroni pewien obszar, który pozwala dłużnikowi normalnie żyć.

Wyobraźmy sobie panią Krystynę, emerytkę, która ma zaległości w spłacie kredytu gotówkowego. Komornik nie może zabrać jej leków ani łóżka, na którym śpi. Nie może też zabrać zapasu jedzenia, nawet jeśli dług jest wysoki.

Albo pana Marka – stolarza. Długi narosły przez zleceniodawcę, który nie zapłacił w terminie. Gdy komornik przychodzi do warsztatu, nie może zająć piły, dłut czy innych narzędzi. Bo bez nich Marek nie zarobi i nie spłaci długu.

Nie można zająć wszystkiego. Nie można zabrać lodówki, pralki, kuchenki. Nie można zabrać sprzętu potrzebnego do rehabilitacji. Nie można zabrać narzędzi, które są niezbędne do pracy. Jeśli fotograf utrzymuje się ze zdjęć – jego aparat i komputer pozostają nienaruszone.

To samo dotyczy dochodów. W polskim prawie istnieje coś, co nazywa się kwotą wolną od zajęcia. To minimalna suma, którą dłużnik musi mieć do dyspozycji po potrąceniach – tak, żeby mógł się utrzymać.

W 2025 roku ta kwota to równowartość płacy minimalnej, czyli około 4242 zł brutto, a na rękę trochę ponad 3,5 tysiąca. Tych pieniędzy nie można zająć, niezależnie od tego, jak wysoki jest dług.

Przykład? Pani Anna zarabia minimalną krajową i spłaca zadłużenie z karty kredytowej. Komornik nie może zająć jej pensji w całości – zawsze zostawi jej te nieco ponad 3,5 tysiąca złotych na życie.

A co z innymi dochodami? Są takie źródła, które są całkowicie wolne od egzekucji. Alimenty – nie można ich ruszyć. Świadczenia rodzinne, 500+, 800+, dodatki dla osób z niepełnosprawnością, zasiłki z pomocy społecznej – te środki są chronione.

 Jeśli pani Katarzyna, samotna mama, dostaje 800+ na dzieci i świadczenia pielęgnacyjne – te pieniądze są bezpieczne. Nawet jeśli trafią na konto objęte zajęciem, bank i komornik mają obowiązek je zwolnić.

A co z pensją? Tu zależy od rodzaju długu. Jeśli chodzi o alimenty – komornik może zająć aż 60% wynagrodzenia. Przy innych zobowiązaniach – maksymalnie połowę. I zawsze, absolutnie zawsze, musi zostać wspomniana wcześniej kwota wolna.

Można więc powiedzieć: komornik może dużo, ale nie wszystko. Jego rolą nie jest doprowadzić dłużnika do ruiny, tylko zrealizować wyrok sądu. To trudne doświadczenie – często bardzo bolesne, bo zderza człowieka z rzeczywistością, której latami unikał. Ale nawet wtedy państwo chroni pewne minimum egzystencji.

Czy komornik może wejść do domu? Tak. Ma takie prawo. Ale nie o każdej porze i nie w dowolny sposób. Musi działać w granicach prawa i procedury. Jeśli ktoś utrudnia czynności, może wezwać Policję – ale to nadal nie oznacza, że może wynieść wszystko.

Wyobraźmy sobie pana Piotra, który unika komornika, chowając się przed wizytami. W końcu komornik przychodzi z policją. Ale nadal nie może wynieść pralki, lodówki ani zabrać jedzenia.

Co więc można zrobić, gdy w życiu pojawia się komornik? Po pierwsze – wiedzieć, jakie mamy prawa. Po drugie – nie unikać kontaktu. Jeśli blokada obejmie konto, warto od razu poinformować bank, które wpływy są świadczeniami wyłączonymi spod egzekucji. Jeśli komornik zajął coś, czego nie powinien – można złożyć skargę na jego czynności. Skargę, która jest rozpatrywana przez sąd.

Pani Dorota tak zrobiła, gdy komornik zajął jej świadczenie rodzinne. Złożyła skargę – i sąd nakazał zwrot środków.

I jeszcze jedna rzecz – często, kiedy dochodzi do egzekucji, to sygnał, że pora spojrzeć w oczy swoim finansom. Rozmowa z wierzycielem, negocjacje ugody, a czasem postępowanie upadłościowe – to są rozwiązania, które mogą realnie pomóc.

Pan Michał miał długi z kilku kredytów i chwilówek. Komornik rozpoczął egzekucję. To był moment, w którym Michał – zamiast dalej uciekać – złożył wniosek o upadłość konsumencką. Dziś spłaca długi w ramach układu, ale żyje spokojniej, bo ma jasny plan i ochronę sądu.

Egzekucja to nie koniec świata. To sygnał, że stary sposób radzenia sobie z długiem przestał działać – i czas poszukać nowego.

Komornik nie jest po to, żeby straszyć. Jest po to, żeby egzekwować wyroki. Ale granice jego działania istnieją i są bardzo konkretne. Znając je, łatwiej zachować spokój. A spokój to pierwszy krok do tego, by wyjść z sytuacji zadłużenia z poczuciem, że – mimo wszystko – to Ty masz kontrolę nad własnym życiem.