Przerwana lekcja ojcostwa

Jak być ojcem w więzieniu?

Widząc powyższe pytanie należy zastanowić się, czy to odpowiedź jest trudna, czy już samo pytanie. Rodzicielstwo, ojcostwo jest to bezsprzecznie czas pełen wzlotów i upadków, sukcesów i porażek wychowawczych, a gdy obok tego wszystkiego pojawi się słowo więzienie, izolacja – nachodzi człowieka refleksja, czy jest to wykonalne?

Przede wszystkim ojcostwo to między innymi nauka szacunku, zrozumienia – to budowanie więzi, a następnie w miarę możliwości dbanie o ich wzmacnianie tymi drogami, które są dostępne. Gdy tata trafia do więzienia – automatycznie całe dotychczasowe życie rodziny zostaje wywrócone do góry nogami. Często bywa tak, że więzi są i pozostaje je wzmacniać by pod wpływem czasu i niesprzyjających okoliczności – nie zostały zerwane.

Kiedy bliska nam osoba trafia za kratki, ludzie często mają tendencję do linczowania jej i zapominania o jej istnieniu. – tu pojawia się pytanie… gdzie ten szacunek, choć próby zrozumienia? Gdzie próby wybaczenia? Choć nie jest to sytuacja codzienna, o której rozmawiać można przy kawie z rówieśnikami – warto nabrać choć trochę dystansu. Ludzie są tylko ludźmi, popełniają błędy. To nadal jest tata, nie skrzywdził mnie – otrzymał karę więc dlaczego mam mu wymierzać dodatkową karę w postaci zerwania kontaktu lub znacznego ograniczania go? Dlaczego chociaż nie spróbuję?
A jak postrzegają siebie ojcowie przebywający w więzieniu? Na czym, w ich przekonaniu, ma polega ojcostwo?

Beneficjent 1

Jakim byłem ojcem…

Chyba normalnym, jak większość. Mało zaangażowanym. Dziś, wiadomo, żałuję. Ale dziś to już nikogo nie interesuje. Miałem szansę, którą sam zaprzepaściłem i na bycie człowiekiem i na bycie ojcem. I pamiętam co powiedziałem jak mnie zamykali: szybko nie wrócę.

Jakim jestem ojcem…

W wyobraźni, o tak w wyobraźni jestem ojcem. I wtedy jestem najlepszym ojcem. Jestem dumnym ojcem, mało wiem o moich dzieciach, ale skoro poszły inną drogą niż ja to już jest duży powód do dumy.

Jakim chciałbym być…

Dobrym, nawet najlepszym na świecie. A tak serio, to dla mnie, już sam fakt bycia w ich życiu byłby dla mnie spełnieniem.

To, co chciałbym żeby mój syn/ moja córka wiedział/a…

Że ich kocham, że przepraszam, że chciałabym kiedyś ich jeszcze zobaczyć…

Beneficjent 2

Jakim byłem ojcem…

Byłem nim bardzo krótko, jedynie przez pierwsze miesiące byłem z synem. Chętnie się nim opiekowałem, karmiłem, zmieniałem pieluchy. Wtedy uważałam, że poświęcam mu całą uwagę. Dziś, z perspektywy czasu, wiedzy jaką nabyłem zbiegiem lat, wiem, że mogłem poświęcić mu jeszcze więcej czasu. Pamiętam, jak bardzo przeżywaliśmy gorączki, ząbkowanie, kolki…potem przyszło więzienie i stałem się tatą z widzenia, czyli kimś mało znanym, o którym wszyscy mówią mu….: „to twój tata”

Jakim jestem ojcem…

Od wielu lat nieobecnym, dopóki trwało małżeństwo to byłem tatą z widzenia. Był czas, że czułem się jak tata, nawet w tych ekstremalnych warunkach. Dziś jestem obcym gościem, znajomym mamy, do którego kazali mu przyjeżdżać. To jego słowa…

Jakim chciałbym być…

Nie wiem, pogubiłem się w tym. Na pewno obecnym. Wierzę, że udałoby mi się zbudować z synem więź rodzicielsko-przyjacielską. Pozwoliłoby to nam rozmawiać, dyskutować, spędzać razem czas. Na niczym innym tak bardzo mi nie zależy i jestem przekonany, że będąc po drugiej stronie muru, to właśnie by były moje priorytety.

To, co chciałbym żeby mój syn/ moja córka wiedział/a…

Ze bardzo go kocham i że może na mnie liczyć w każdym momencie życia…

Beneficjent 3

Jakim byłem ojcem…

Myślę, że na to pytanie jak i drugie najlepiej odpowiedziałby mój syn… Na pewno nie takim, jakim chciałbym być, do ZK trafiłem, jak poszedł do pierwszej klasy szkoły podstawowej, zdążyłem być na rozpoczęciu roku szkolnego, a wcześniej widzieliśmy się w weekendy, tak więc nie mieliśmy zbyt dużo czasu żeby razem przebywać, wyjątkiem były wakacje. Oczywiście mamy z tamtego okresu miłe wspomnienia i wspólne chwile, ale nie tyle ile bym chciał i na ile zasłużył. Później, w więzieniu to przyjeżdżał i dzwoniłem, ale to nigdy nie zastąpi bycia na miejscu i spędzania razem czasu. Bardzo kocham swojego syna, tego czasu nic nam nie wróci, ani nie jestem w stanie tego nadrobić…tego najbardziej żałuje… Biorąc to wszystko pod uwagę, raczej nie byłem wymarzonym ojcem…

Jakim jestem ojcem…

Uważam, że mamy dobry kontakt, chociaż bardziej na zasadzie koleżeńskiej niż ojciec-syn, co wcale mi nie przeszkadza, wiem że syn wie, że zawsze może na mnie liczyć, widzę też, że nie ma oporów żeby powiedzieć mi nawet o trudnych dla niego sprawach… Zawsze starałem się  rozmawiać z synem, nawet jak był jakiś problem, coś nawywijał, gdy był młodszy, nie krzyczałem, zawsze mówiłem żeby przyszedł, powiedział co się stało, razem jakoś to rozwiążemy… Mój syn jest bardzo rozsądny jak na swój wiek i to już od wielu lat, bardziej niż ja byłem w jego wieku, co akurat bardzo mnie cieszy. Myślę, że bardziej niż ojcem jestem takim przyjacielem, z którym można pogadać na każdy temat, poradzić się, wygadać, zauważyłem, że to idzie w tym kierunku, co bardzo mnie cieszy…

Jakim chciałbym być…

Takim, z którym można pogadać na każdy temat, do którego można przyjść z nawet najtrudniejszą sprawą, wiedząc, że nie będzie się ocenianym, nie zastanawiając się czy można, czy wypada, wiedząc, że nie będę krytykował decyzji tylko razem zastanowimy się jak rozwiązać problem. Z takim, z którym można podzielić się smutkiem i radością… A za kilkadziesiąt lat, pomimo tego co było, a raczej tego, że mnie w jego dzieciństwie nie było, powie mi że jest ze mnie dumny…

To, co chciałbym żeby mój syn/ moja córka wiedział/a…

Chciałbym, żeby wiedział, że go bardzo kocham, że zawsze może na mnie liczyć, że ma we mnie wsparcie zawsze i wszędzie, ale on to wie… to, że żałuje, że w zasadzie całe jego dzieciństwo mnie nie było (chociaż niczego to nie zmieni). W zasadzie są to rzeczy, o których wie, bo rozmawialiśmy na te tematy… Chciałbym, żeby wiedział, że pracuje i działam już legalnie, tak, to chciałbym żeby wiedział…


To wypowiedzi Beneficjentów Stowarzyszenia, którzy każdego dnia próbują naprawić, to co nienaprawialne, zbudować lepszą przyszłość, co niezwykle trudne, ale wykonalne. Warto pamiętać, że za kratami przebywają nie tylko ludzie będący skazanymi, to także ludzie będący czyimiś ojcami, ukochanym tatą, za którym ktoś, gdzieś tęskni.
 
Dlatego, przechodząc kiedyś obok więziennych murów… warto o tym pomyśleć…